Lance Armstrong ma już dość... walki w USADA w sprawie jego rzekomego szprycowania środkami dopingującymi w czasie Tour de France za czasów jego niesamowitych zwycięstw. Sprawa tego czy rzeczywiście używał substancji niedozwolonych czy nie jest bardzo kontrowersyjna. Od strony medycznej ciężko było mu coś udowodnić ze względu na leki, które przyjmował i które na pewno przyjmuje do tej pory z powodu choroby jaką pokonał - m.in. testosteron.
USADA uparcie przez wiele lat szukała dowodów rzeczowych i do dziś - nie ma nic, poza jednym zeznaniem pana Floyda Landisa, który wraz z Armstrongiem startował w barwach grupy US Postal Service. Zeznał, że Armstrong uczył ich "sztuczek" dopingu. I znów - nie ma na to żadnych dowodów, są tylko słowa bez jakiegokolwiek poparcia. A Landis, który w 2006 roku wygrał Tour de France - sam wpadł za doping i utracił tytuł. W jego przypadku dowody były jednoznaczne.
Powstaje teraz pytanie jak na oświadczenie Armstronga zareaguje USADA. Czy uzna, że sprawa została przez nich wygrana i postanowią odebrać mu wszystkie tytuły z TdF i może dodatkowo ukarać go przymusową przerwą od startu w jakichkolwiek zawodach kolarskich, czy dadzą sobie spokój...
Wg mnie prawo nie powinno w tej chwili działać wstecz - skoro nie udało im się niczego na niego znaleźć od 2002 roku, nie powinni wyciągać żadnych konsekwencji z jego wycofania się już z tej sprawy - tylko po ludzku zamknąć sprawę i zająć się bieżącymi kolarzami.
Ale jak to będzie - na pewno okaże się najpewniej w ciągu najbliższych dni.

Leave a Reply