Na początku tego roku administrator fanpage'a Rowerowa Ekipa zamieścił informację o swoich planach rowerowych na pokonanie trasy szlaku Odra Nysa. Od razu zainteresowałam się tematem tym bardziej, że ta trasa biegnie bardzo blisko naszej granicy - po stronie czeskiej i niemieckiej.
Początek tego szlaku leży w pobliżu źródła Nysy Łużyckiej (po czeskiej stronie Gór Izerskich) natomiast koniec trasy znajduje się na niemieckiej części wyspy Uznam blisko Świnoujścia. Szlak ma łącznie 591 km.

Szlak od razu spodobał się znajomemu, który rok temu zaraził się jazdą z sakwami. Od razu sprawą zainteresował się także jego kolega z pracy (który co prawda nie był jeszcze na tego typu wypadzie, ale sprawa mu się spodoba). Tym sposobem mamy już pewne 4 osoby na wyjazd, czekam jeszcze na ostateczną decyzję żony znajomego - nie jest zdecydowana - ale myślę, że da się namówić i tym bardziej da radę z nami ten szlak przejechać i fajnie się bawić.

Wstępny termin wyjazdu: 24 lub 25 lipca.
Nie mamy jeszcze zatwierdzonego miejsca "wbicia się" na szlak. Jest kilka opcji.
1. Z Łodzi do Szklarskiej Poręby i stąd na rowerach na zachód w stronę granicy
2. Z Łodzi do Wrocławia, z Wrocławia do Lubania Śląskiego, stąd na rowerach do granicy
3. Z Łodzi do Jeleniej Góry i stąd na rowerach do Zgorzelca.
Najprawdopodobniej zrealizujemy opcję nr 2.

Musimy jeszcze zapoznać się z bazą noclegową - campingową. Na mapach widziałam, że takie punkty po  drodze są, kwestia zapoznania się z nimi i spisanie konkretnych miejsc. I oczywiście upgrade Garmina z mapą Niemiec :)

Po wielu zdjęciach jakie przejrzałam trasa jest naprawdę fajnie przygotowana, większość to osobna droga rowerowa (niemalże rowerowa autostrada) z bazami, punktami widokowymi. Po drodze można zwiedzić kilka rezerwatów przyrody. Do większych miast leżących na trasie należy Görlitz / Zgorzelec, Frankfurt nad Odrą / Słubice, Küstrin Kietz / Kostrzyn nad Odrą, Ahlbeck (Heringsdorf) / Świnoujście.

Jak wygląda ta trasa? Znalazłam ciekawy filmik nagrany przez Pana Michała Rażniewskiego, który samotnie pokonał szlak:



Oficjalna strona szlaku: www.oderneisse-radweg.de

Pisałam kilka dni temu o zamówieniu z Hong Kongu. Martwiłam się, że na przesyłkę będę czekać nie wiadomo jak długo. A tu proszę, tydzień po złożonym zamówieniu paczka wczoraj do mnie trafiła. Całkiem przyzwoicie zapakowana (musiałam nieco namęczyć się tą pianką, która ostatecznie zajęła sporą część pokoju). Po rozpakowaniu wszystko co zamówiłam było na miejscu. Nieuszkodzone, dodatkowo owinięte w folię. Mogę spokojnie powiedzieć, że ostatecznie z zamówienia jestem zadowolona. Bałam się troszkę, że dojedzie do mnie jakieś dziwne coś co nawet nie leżało obok carbonu. Tymczasem lżejszej kierownicy nigdy wcześniej nie trzymałam w ręce. Mimo, że dostałam nieco szerszą niż chciałam jej waga jest szokująco niska. Pod względem jakości nie mam zastrzeżeń do żadnej z części.






Wieczorem miałam fajną zabawę, przód roweru rozebrałam do "ostatniej śrubki". Przy okazji troszkę rzeczy się nauczyłam, bo wcześniej nie miałam okazji na ściąganie mostka.
Przesyłka przyszła tak szybko, że nie jestem jeszcze w stanie zamontować wszystkiego. Nie zdążyłam kupić nowych gripów i podkładek pod mostek. Będzie musiało to wszystko chwilę poczekać.



Wymyśliło mi się jeszcze, że mogłabym w tym rowerze jeszcze zmienić widelec na sztywny. Z amortyzatora nie korzystam, przez większość czasu ma wyłączony skok, swoje waży ponieważ jest to stary model i do tego z niższej półki.
Wstępnie upatrzyłam sobie widelec Mosso. Ale muszę wcześniej skonsultować się z serwisem.



Także luty jest bardzo dobrym miesiącem na wyprawę rowerową. Tym razem zapraszamy na wschód - spotykamy się o 11.00 przy studni na rogu ulicy Rokicińskiej i al. Hetmańskiej na Olechowie. Odwiedzimy Park u Źródeł Olechówki, Młynek, Park Podolski, Park nad Jasieniem, a całą wyprawę zakończymy około 14.00 zwiedzaniem Palmiarni. 
Prowadzenie: Piotr Kolenda (rowerologia.pl). 
Do zobaczenia w niedzielę!

Zdjęcie i źródło: zielonalodz.info

Nie ukrywam nie lubię być cała ochlapana wodą i błotem jak jadę na rowerze podczas załamania pogody.
Szukam czegoś małego ale skutecznego, błotnika który nie będzie rzucał się w oczy jak większość SKSowych, Topeakowych i innych.

Znalazłam konstrukcję firmy Mucky Nutz. Małe błotniki wykonane z plastycznego tworzywa dostosowujące się do niemalże każdego widelca, z paskami na rzep.

Tylko powstaje pytanie czy za coś tak banalnego od razu wydawać 100 zł w przypadku dwóch sztuk? Na forum rowerowym znalazłam wątek gdzie kilku chłopaków samych zrobiło takie błotniki z pastykowych teczek na dokumenty. Użyli do tego wcześniej wydrukowanych szablonów, błotników wcześniej wspomnianego producenta. Koszt minimalizuje się do kosztów teczki i metody montażu.


Z różnych opinii polskich i zagranicznych rowerzystów wynika, że to maleństwo sprawdza się w akcji. Może sama wypróbuję i podobnie jak osoby z forum zrobię mały hand made :)