Pisałam kilka dni temu o zamówieniu z Hong Kongu. Martwiłam się, że na przesyłkę będę czekać nie wiadomo jak długo. A tu proszę, tydzień po złożonym zamówieniu paczka wczoraj do mnie trafiła. Całkiem przyzwoicie zapakowana (musiałam nieco namęczyć się tą pianką, która ostatecznie zajęła sporą część pokoju). Po rozpakowaniu wszystko co zamówiłam było na miejscu. Nieuszkodzone, dodatkowo owinięte w folię. Mogę spokojnie powiedzieć, że ostatecznie z zamówienia jestem zadowolona. Bałam się troszkę, że dojedzie do mnie jakieś dziwne coś co nawet nie leżało obok carbonu. Tymczasem lżejszej kierownicy nigdy wcześniej nie trzymałam w ręce. Mimo, że dostałam nieco szerszą niż chciałam jej waga jest szokująco niska. Pod względem jakości nie mam zastrzeżeń do żadnej z części.






Wieczorem miałam fajną zabawę, przód roweru rozebrałam do "ostatniej śrubki". Przy okazji troszkę rzeczy się nauczyłam, bo wcześniej nie miałam okazji na ściąganie mostka.
Przesyłka przyszła tak szybko, że nie jestem jeszcze w stanie zamontować wszystkiego. Nie zdążyłam kupić nowych gripów i podkładek pod mostek. Będzie musiało to wszystko chwilę poczekać.



Wymyśliło mi się jeszcze, że mogłabym w tym rowerze jeszcze zmienić widelec na sztywny. Z amortyzatora nie korzystam, przez większość czasu ma wyłączony skok, swoje waży ponieważ jest to stary model i do tego z niższej półki.
Wstępnie upatrzyłam sobie widelec Mosso. Ale muszę wcześniej skonsultować się z serwisem.



Także luty jest bardzo dobrym miesiącem na wyprawę rowerową. Tym razem zapraszamy na wschód - spotykamy się o 11.00 przy studni na rogu ulicy Rokicińskiej i al. Hetmańskiej na Olechowie. Odwiedzimy Park u Źródeł Olechówki, Młynek, Park Podolski, Park nad Jasieniem, a całą wyprawę zakończymy około 14.00 zwiedzaniem Palmiarni. 
Prowadzenie: Piotr Kolenda (rowerologia.pl). 
Do zobaczenia w niedzielę!

Zdjęcie i źródło: zielonalodz.info

Nie ukrywam nie lubię być cała ochlapana wodą i błotem jak jadę na rowerze podczas załamania pogody.
Szukam czegoś małego ale skutecznego, błotnika który nie będzie rzucał się w oczy jak większość SKSowych, Topeakowych i innych.

Znalazłam konstrukcję firmy Mucky Nutz. Małe błotniki wykonane z plastycznego tworzywa dostosowujące się do niemalże każdego widelca, z paskami na rzep.

Tylko powstaje pytanie czy za coś tak banalnego od razu wydawać 100 zł w przypadku dwóch sztuk? Na forum rowerowym znalazłam wątek gdzie kilku chłopaków samych zrobiło takie błotniki z pastykowych teczek na dokumenty. Użyli do tego wcześniej wydrukowanych szablonów, błotników wcześniej wspomnianego producenta. Koszt minimalizuje się do kosztów teczki i metody montażu.


Z różnych opinii polskich i zagranicznych rowerzystów wynika, że to maleństwo sprawdza się w akcji. Może sama wypróbuję i podobnie jak osoby z forum zrobię mały hand made :)


Czy wyobrażacie sobie, że nagle w naszym kraju powstaje pod Wisłą lub inną rzeką tunel tylko dla rowerzystów i sporadycznych osób pieszych? Hm ja też nie :)
Ale za to miałam okazję z takiego skorzystać będąc na wyprawie w Holandii.
Wyobraźcie sobie, że jedziecie drogą oczywiście z wytyczonym rowerowym pasem, dookoła żadnego auta (bo kilka metrów po prawej znajduje się ogrodzenie od autostrady). Nagle droga się kończy, zatrzymujecie się przed windą, musicie zjechać o jeden poziom niżej i wychodzicie na przeciwko tunelu, który poprowadzony jest pod rzeką... Kosmos prawda? Wielu znajomych do dziś nie chce mi uwierzyć jak o tym mówię. Ale dziś o tym w skrócie napiszę i zamieszczę fotki :)

Tunel ten mieści się kilka kilometrów na południe od Rotterdamu, przebiega pod rzeką Oude Maas (Starą Mozą). Jego długość całkowita to 1 064 m. Początki tego tunelu sięgają roku 1969. Wtedy pierwsza jego wersja zastąpiła most. Z początku był to tylko tunel dla samochodów, ale w w latach 90-tych zostało on rozbudowany oraz powstał drugi korytarz dla osób pieszych i rowerzystów.