Widzę, że jeszcze nie wspomniałam o Majowej Łódzkiej Masie Krytycznej, która miała miejsce w ostatni piątek - 25 maja.
Od razu powiem, że mamy nowy rekord w postaci ilości uczestników - pojawiło się 1431 osób.
Rekordem także była długość trasy. Pokonaliśmy ok 22 km. Dla mnie osobiście jest to krótki dystans, ale zdaję sobie sprawę, że dla wielu był to swojego rodzaju wyczyn (szczególnie dla najmłodszych uczestników, którzy dzielnie kręcili w towarzystwie swoich rodziców/opiekunów). Poza tym w tłumie prawie 1.5 tysiąca rowerzystów jazda nie należy do wybitnie komfortowych. Ciągłe przyspieszanie albo zwalnianie do żółwiego tempa - niestety, taki urok. Nie zmienia jednak faktu, że tym razem było bardzo bezpiecznie i spokojnie. Ewentualnych kraks było wg mnie bardzo mało. Słyszałam o jednej - kiedy to jedna dziewczyna wpadła na rower strażniczki miejskiej, ale nic poważnego się tam nie stało (jedna osoba gwałtownie zahamowała, druga już nie zdążyła).
Nie da się ukryć, że tak długa kolumna masy jest w stanie zablokować porządny kawałek miasta. Tak oczywiście się stało i to w kilku ważnych miejscach. Przejazd kolumny przez jedno skrzyżowanie trwał od 12-15 minut jak można było zobaczyć to na kilku filmach na youtube'ie. Większe ulice jakie przecinaliśmy to Kościuszki, Mickiewicza, Politechniki, Pabianicka, Rzgowska, Piotrkowska.
Przerażająca myśl: Patrząc na tworzące się gigantyczne korki miałam przed oczami zeszłoroczny "wypadek" podczas jednej z mas krytycznych w Brazylii gdzie kierowca auta z premedytacją wjechał w kolumnę, rozjeżdżając kilkunastu rowerzystów (nikt mocno nie ucierpiał!). Na szczęście u nas jest obstawa policji, z tyłu i z przodu kolumny więc czuję się nieco bezpiecznej, jednak boki nie są tak chronione - oby nic takiego u nas nigdy nie miało miejsca! Wariatów "za kółkiem" nie brakuje.
Czy padnie kolejny rekord już za niecały miesiąc? Zobaczymy już 29 czerwca :)