Jak to jest, że przez cały tydzień kiedy człowiek musi pracować od rana do wieczora i nie może wtedy znaleźć dłuższej chwili na większy rowerowy dystans to jest piękna i słoneczna pogoda,
a jak tylko przychodziło weekend to zaczyna bezustannie padać deszcz i jest zimno? Świat jest pokręcony...
Dziś tak właśnie było. Dzień zapowiadał się świetnie. W regionie organizowane były 3 fajne imprezy rowerowe, w tym 2 dla dzieci, które niestety nie wypadły tak fajnie przez poranną ulewę i niską temperaturę.
Sama miałam jechać na Rajd do Parku Krajobrazowego Wzniesień Łódzkich, ale kiedy obudziłam się o 7 rano i zobaczyłam co dzieje się za oknem... poszłam dalej spać. Niestety jazda w strugach deszczu to nie jest to Tygryski lubią najbardziej :( "Na szczęście" jak wstałam pogoda nie uległa zmianie. Gdyby było inaczej, mówiąc delikatnie, nie byłabym pocieszona...
Muszę pokręcić teraz więcej, żeby przyzwyczaić się do nowej maszyny nabytej w ostatni czwartek (taaak, koniec z gadaniem który rower wybrać ;P powrócę do tematu jak będę szukać szosówki).
Jest to wcześniej wspomniany Scott Sub 30. Świetny rower... kręci mi się na nim strasznie lekko i wygodnie :)
Jedyna wada to aż 4 podkładki pod mostkiem, troszkę zbyt wysoko zamieszczona jest przez to kiera i postawa jest nieco mniej aerodynamiczna. W przyszłości pewnie coś z tym zrobię :)
Jestem pod wrażeniem tylnej przerzutki Shimano Deore RD-M592 Shadow, bardzo fajnie wykonana, sztywna, mocna i biegi zmienia się bezszelestnie (póki jej nie zapiaszczyłam). Nawet nie śmiem jej porównywać z wcześniejszą Acerą :P